Wielka oceaniczna plama śmieci, martwe zwierzęta morskie zaplątane w plastikowe odpady, plaże odstręczające swoim widokiem, ryby i sól morska w których wykrywa się plastik… To obraz mórz i oceanów XXI wieku. Jakże smutny. Wielki błękit pokrywający około 70 % powierzchni ziemi stopniowo zaczyna przeradzać się w śmieciową zupę. Czy do takiego stanu rzeczy ma prowadzić dzisiejsza cywilizacja?
Morskie śmieci, to stale rosnący problem światowy. Docierają wszędzie, od równika aż po bieguny. Cierpią na tym zarówno morskie organizmy, jak i my sami. Wszak około jedna trzecia ludności świata żywi się zasobami morza, a morskie wybrzeża stanowią źródło dochodów i miejsce wypoczynku milionów osób. Te same miliony nieświadomie serwują sobie talerz i wannę pełną śmieci w jednym.
Morskimi śmieciami nazywane są wszystkie wyprodukowane lub przetworzone materiały stałe, wyrzucone i pozostawione w środowisku morskim oraz przybrzeżnym. Należą do nich zarówno dobrze widoczne makrośmieci, jak i niedostrzegalne gołym okiem mikrośmieci, efekt światowej niezrównoważonej produkcji i konsumpcji oraz ludzkiej bezmyślności.
Śmieci trafiają do mórz i oceanów z dwóch podstawowych źródeł – morskich i lądowych. Do źródeł pochodzenia morskiego zalicza się transport morski, rybołówstwo oraz morskie instalacje, takie jak platformy wiertnicze i systemy kanalizacyjne. Istotnym źródłem odpadów w oceanie są wielkie kontenery zagubione ze statków transportowych, mieszczące produkty wszelkiego sortu, od maszyn elektronicznych po dziecięce zabawki. Powszechnie znana jest historia 28 000 zabawek, które w 1992 roku trafiły do morza z kontenerowca, który podczas sztormu na Pacyfiku stracił część przewożonego ładunku. Większość zabawek stanowiły żółte gumowe kaczki, które potem przez lata krążyły po oceanach i zaśmiecały wybrzeża różnych części świata. Poważnym problemem są również narzędzia połowowe, zagubione oraz umyślnie wyrzucone ze statków i łodzi rybackich, krążące po morskich wodach jako tzw. „sieci widma”.
Źródła morskich odpadów pochodzące z lądu to turystyka i rekreacja, odprowadzanie nieoczyszczonych ścieków miejskich, rzeki, powodzie, działanie wiatru oraz zła gospodarka odpadowa. Uważa się, że obecnie dopływ śmieci z lądu jest większy niż z samego morza, według niektórych szacunków stanowiąc nawet 80 % zanieczyszczeń morskiego środowiska. Do morza może trafić praktycznie każdy odpad wyprodukowany w strefie przybrzeżnej, zarówno pozostawiony bezpośrednio na plaży i zabrany przez fale, jak i wyrzucony na ulicy i zdmuchnięty przez wiatr lub spływający kanalizacją burzową po obfitych deszczach. Co więcej, z udziałem transportu rzecznego, odpady trafiają do wód morskich nie tylko z rejonów przybrzeżnych, lecz również z wewnętrznych części lądu. Jako, iż dzisiejsze czasy charakteryzuje ogromna produkcja śmieci i przez nieodpowiednie nimi zarządzanie morza szybko wypełniają się wielką ilością codziennie wytwarzanych przez nas odpadów.
Szacuje się, że każdego roku, do światowego oceanu trafia około 10 mln ton śmieci. Wśród nich, największy odsetek stanowią tworzywa sztuczne, zwłaszcza plastikowe butelki po napojach i torby jednorazowe. Nieodstępujący nas w dzisiejszym świecie i masowo produkowany, plastik stał się prawdziwą zmorą oceanów. W morskich warunkach praktycznie niebioegradowalne, wszystkie plastikowe śmieci trafiające do mórz już w nich pozostają. Mają jedynie szansę rozpaść się na mniejsze kawałki przeistaczając się w mikroplastik i tym samym stanowić jeszcze większy problem dla środowiska morskiego. Ponadto, ogromna liczba plastikowych mikrocząstek nieustannie przedostaje się do wód bezpośrednio z lądu, pochodząc z kosmetyków i materiałów codziennego użytku. Do morza codziennie trafiają miliony niewidocznych dla oka mikrogranulek.
Problem morskich śmieci w większości miejsc bardzo rzuca się w oczy. Wystarczy wyjść na plażę i rozejrzeć się dookoła. Jeden rzut oka i wzbiera w nas chęć opuszczenia śmietniska jakie się wokół roztacza. Czasem jednak trzeba lepiej się przyjrzeć, aby dostrzec, że teoretycznie czysta plaża w rzeczywistości pełna jest niedopałków papierosów czy patyczków po lizakach. A czasem nic nie widać, choć tak naprawdę czysto wcale nie jest. W ziarenkach piasku gromadzą się bowiem niewidoczne dla oka mikroskopowe cząstki plastiku. Jeszcze gorzej jest w samej wodzie. Śmieci w oceanie widoczne są nawet z kosmosu. Gromadzą się w formie ogromnych pływających plam, tworzących się w miejscach styku największych prądów morskich. Plamy takie przybierają postać swoistej „zupy plastiku”, złożonej zarówno z niewidocznych mikrocząstek, jak i z makrodpadów. Plamy śmieci swoją wielkością przekraczać mogą rozmiary nawet Stanów Zjednoczonych. Dotychczas wykryto ich na świecie pięć, z których największa znajduje się w północnym Pacyfiku.
Śmieci w morzu to jednak nie tylko problem wizualny i estetyczny. Morskie odpady niosą za sobą szereg skutków niekorzystnych zarówno dla morskich organizmów, jak i nas samych.
Istotnym problemem jest zaplątywanie się morskich organizmów w „sieci widma”. W unoszące się po wodą sieci zaplątują się ryby, morskie żółwie, ssaki oraz ptaki. Najczęściej nie będąc w stanie się wyplątać, zwierzęta prędzej czy później giną, gdyż nie mogą zaczerpnąć powietrza, polować czy uciec przed drapieżnikiem. Biorąc pod uwagę, że sieci widma mogą dryfować w wodzie przez wiele lat, zbierają za sobą liczne żniwa.
Poważny problem stanowi również spożywanie śmieci przez morskie organizmy, które mylą odpady z własnym pokarmem. Dotyczy to zarówno niewielkich zwierząt planktonowych, bentosowych filtratorów, jak i dużych zwierząt pływających i nurkujących. W szczególnym stopniu dotyka to na przykład żółwi morskich, które plastikowe torby biorą za meduzy będące ważnym składnikiem ich diety. Powszechnie znanym przypadkiem są też fulmary z Wysp Brytyjskich, które swoje pisklęta karmią kapslami od butelek czy zapalniczkami. Badania tych ptaków ukazały przerażające obrazy martwych piskląt z żołądkami wypełnionymi plastikowymi śmieciami. Zwierzęta nie są w stanie trawić tworzyw sztucznych, które niewydalone z organizmu stopniowo doprowadzają do śmierci. Połknięte śmieci mogą być też przyczyną uduszeń. Ponadto, mikrocząstki tworzyw sztucznych na swojej powierzchni absorbują substancje toksyczne, które mogą oddziaływać na organizm, a także gromadzić się w łańcuchu troficznym w wyniku procesu bioakumulacji.
Problem odżywiania się morskich organizmów śmieciami to nie tylko problem zwierząt. To również problem nas samych. Wiadomo już, że owoce morza i ryby trafiające na nasz talerz zawierają w sobie mikrocząstki plastiku, a co za tym idzie związane z nimi substancje toksyczne.
Morskie odpady to dla ludzi także problem ekonomiczny. Zaśmiecone plaże i kąpieliska oznaczają mniejsze dochody z turystyki. Unoszące się w wodzie śmieci to źródło uszkodzeń statków. Obniżająca się jakość owoców morza lub zmniejszanie się populacji poławianych organizmów na skutek zanieczyszczenia, to straty dla rybołówstwa. Jak wysokie będą to koszty jeszcze nie obliczono. Zapewne jednak niemałe. Na przykładzie Wielkiej Brytanii, już dzisiaj wiadomo, że coroczne koszty oczyszczania zaśmieconej plaży mogą wynieść dla gminy kilkanaście milionów euro rocznie.
Problem śmieci w morzu jest poważny. To aktualnie jedno z największych zagrożeń oceanów. Co więcej, to problem, którego w tej chwili tak naprawdę nie jesteśmy w stanie się pozbyć. Śmieci, które już teraz znajdują się w morzu będą w nim jeszcze przez setki lat. Usunięcie ich, nawet przy dzisiejszej zaawansowanej technologii jest praktycznie niemożliwe. Nie da się bowiem zebrać nieprzeliczonych ilości mikrocząstek plastiku unoszących się w morzu i zgromadzonych w plażowym piasku. A nasza produkcja trwa. Rocznie na świecie wytwarza się setki milionów ton tworzyw sztucznych, z których duża część trafi do oceanu. Czy nie pora na zastanowienie, czy nie powinniśmy tej produkcji powstrzymać?
Śmieci, a nawet amunicja na dnie Bałtyku. Bałtyk to tykającą bomba !