Mój dawny sąsiad został ongiś posiadaczem książki kucharskiej wydanej w XIX wieku. Podczas towarzyskiego spotkania zacytował z niej przepis kulinarny dotyczący dzika. Otóż wykrawa się z niego szynki i podaje na stół pański, a resztę gotuje się z grochem dla służby. Dlaczego przytoczyłem ten fragment książki? Bo przypomina on do złudzenia relacje pomiędzy korzyścią z lasu dla gospodarzy-leśników i dla jego właściciela – społeczeństwa, które otrzymuje wyłącznie „resztę
z grochem”. Brakuje tu równowagi i cofa relacje pomiędzy tymi grupami do minionego okresu feudalizmu. Szeroko rozumiani obrońcy polskich lasów właśnie dążą m.in. do zniesienia tej nierówności.
Amerykańscy naukowcy oszacowali, że zysk z wycinki drzew w ich lasach to tylko 10-14 procent. Oznacza to w naszym przypadku – kiedy lasy są własnością społeczną, że 86-90 procent realnego zysku
w wyniku wycinki ulega dla nas zatraceniu. Ten zysk to łagodniejszy mezoklimat, czystsze powietrze bogate w tlen, zdrowa woda pitna, teren dla rekreacji i nabywania zdrowia psychicznego, ochrona przed zalewaniem miasta przez opady nawalne, plener dla artystów malarzy i fotografów itd.
A prawdziwy, naturalny las po wycince nie powstanie, jako że ubytek drzewostanów zostanie zrekompensowany poprzez nasadzenia i powstanie tu plantacja drzew. Charakteryzuje się ona mniejszą różnorodnością biologiczną i stanowi zwykle monokulturę gatunkową i wiekową. Wśród nasadzeń pojawiają się także „ulubione” przez gospodarza lasu gatunki drzew – obce dla danego rejonu siedliskowo,
a nawet geograficznie, np. w Lasach Oliwskich na siedliskach buczyny niżowej i grądów zostały posadzone sosna zwyczajna i świerk pospolity[1] tudzież modrzew europejski i japoński, a nawet kasztanowiec biały (?). Sprzyja to m.in. gradacjom tzw. owadzich szkodników lasu i nadmiernemu rozwojowi pasożytniczych grzybów. W takim sztucznym lesie (uprawach leśnych) brakuje starodrzewu oraz martwego drewna, bo jest ono masowo usuwane jako „sprzyjające powstawaniu pożaru lasu”. W Trójmiejskim Parku Krajobrazowym starodrzew stanowi 1,6 procenta drzewostanów, a w Lasach Oliwskich zaledwie 0,5 procenta (!). To mimo kilkukilometrowego oddalenia od brzegu morza ważny czynnik przyrody wpływający również na kondycję Pasa Nadmorskiego. Badania naukowców wykazały, że w naturalnym lesie ów starodrzew powinien stanowić aż około 20 procent. Wówczas rozwinie się duża różnorodność biologiczna, zaś liczne martwe drewno, ulegając rozkładowi, będzie w przyszłości dostarczycielem biogenów, tak niezbędnych dla prawidłowej egzystencji roślin zielnych runa i drzew; jest to zjawisko samo nawożenia się lasu.
Oceniając wspomniane relacje pomiędzy leśnikami a resztą społeczeństwa, przywołam jeszcze jeden przykład; pomijam osoby będące w znakomitych układach osobistych z leśnikami, np. myśliwych tudzież osoby związane rodzinnie z tym zawodem. Otóż skojarzył mi się pomysł na to w jaki sposób leśnicy chcą ułożyć nowe relacje ze społeczeństwem – tak jak dokonali tego w dowcipie Arabowie. Przed rzekomą reformą mężczyzna jechał na wielbłądzie, a jego małżonka szła pieszo za wielbłądem. Po przewrocie kulturowym mężczyzna nadal korzystał z wielbłąda, a jego połowica tym razem szła przed wielbłądem. Śledząc uważnie spotkania proekologicznych działaczy społecznych z leśnikami, odnoszę takie wrażenie, jakie przytoczyłem w przypadku Arabów. Ów mężczyzna powinien ustąpić kobiecie – czyli nam, właścicielom polskich lasów. Można tego dokonać tylko w jeden sposób poprzez powrót PGL Lasy Państwowe do budżetu i uchwalenie nowej Ustawy o lasach, gdzie priorytetem jest tworzenie
i powiększanie obszarów naturalnych i seminaturalnych, a także zahamowanie masowego eksportu drewna. Pisząc o obszarach naturalnych miałem na myśli tworzenie m.in. kolejnych parków narodowych
i innych obszarowych form ochrony ojczystej przyrody. Zaś fabryki mebli powinny odstąpić od produkcji meblowych bubli, niezdatnych do eksploatacji po paru latach, i produkować wyroby z drewna służące kilku pokoleniom Polaków – to działanie praktyczne i patriotyczne (oszczędzamy lasy).
Czy Polak staje się mądrym wyłącznie po szkodzie? – jak prawi stare polskie przysłowie.
Marcin S. Wilga – Borsuk
[1] Obecnie gatunek ten jest masowo usuwany z upraw leśnych w wyniku zainfekowania grzybem Ceratocystis polonica, który przenosi chrząszcz kornik drukarz na osłabione okazy drzew w wyniku zmian klimatycznych