ZAMIENIAMY ZŁOTO NA PAPIER?

Artykuł</span<

Facebooktwitterpinterestmail

Przyroda jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania ludzi. Jej dobrostan przekłada się na nasze dobre samopoczucie, gwarantuje również szansę naszym dzieciom i wnukom. Jakże często o tym zapominamy stosując krótkowzroczną i egoistyczną politykę wycinania, zabudowywania, betonowania. Po pięknych zakątkach z bogatą bioróżnorodnością często zostają tylko nazwy osiedli wrzynających się w żywą materię przyrody.

Oczywiście jest nas coraz więcej i dlatego zagarniamy coraz szersze tereny. Niemniej nie musimy mieć  coraz więcej. Może warto ilość zamienić w jakość i cenić to co naturalne i unikalne pamiętając o oczywistej prawdzie „przyroda da sobie radę bez nas, ale my bez niej nie”.


ZAMIENIAMY ZŁOTO NA PAPIER?

Kaszëbsczé jezora, kaszëbsczi las

Kaszëbe, Kaszëbe wòłają nas…

Piosenka kaszubska

W okresie międzywojennym, kiedy po latach zniewolenia odradzała się II Rzeczypospolita pojawiło się wiele głosów wskazujących na błędy w podejściu do zagadnienia ochrony ojczystej przyrody. W gronie osób krytykujących ówczesny program tej ochrony znalazł się także współzałożyciel skansenu we Wdzydzach Kiszewskich – Izydor Gulgowski. W swojej książce poświęconej Kaszubom napisał:

Niestety, przed wojną światową, zwłaszcza przy separacji, wyniszczono dużo prywatnych lasów. Gdzie przed 50 laty szumiały ogromne chojary, dziś są pustki. […]. Lecz za to po wojnie (od r. 1922) rozpoczęły się prawdziwe orgje handlem lasów. Gdzie przedtem głucha cisza panowała, gdzie nigdy turysta się nie zabłąkał, gdzie drogi piaszczyste tylko „bose wozy”[1] znały, tam huczą dziś samochody, rozlega się głuche uderzenie siekiery, lub zgrzyt tartaków. Handlarze drzewa zakupują wszystko, co tylko zwie się lasem, młode gaje, niedorosłe tyczki. Miljony, owe fantastyczne cyfry, bez żadnej realnej wartości, oślepiły gospodarza kaszubskiego. Dopiero po czasie przyjdzie do przekonania, że wydał złoto a odebrał papier”[2].

Patrząc na dzisiejsze poczynania w zakresie eksploatacji środowiska, widać, że nie zmieniła się nasza mentalność. W kaszubskich lasach, tak jak drzewiej było, nazbyt często słychać hałas towarzyszący wycince drzewostanów – tym razem jest to jazgot łańcuchowych pił spalinowych i maszyn zrębowych. Bo nadal nie szanujemy przyrody – jej eksploatacja ma przede wszystkim przynosić realne korzyści materialne wybrańcom, m.in. skupionym w korporacji Lasy Państwowe.

            W rzeczonym okresie międzywojennym specjaliści od badania i ochrony przyrody postulowali o utworzenie w rejonie Kaszub parku narodowego. Wojna zniweczyła ten plan, dopiero grono przyrodników i sozologów wróciło obecnie do realizacji tego wielce patriotycznego zadania. Niestety, Kaszubi mieszkający w rejonie Lasów Mirachowskich, gdzie planowano utworzenie Kaszubskiego Parku Narodowego, z nieufnością, a nawet wrogością ocenili prace nad powołaniem owego Parku. Jest to niezrozumiałe, bo argumenty, którymi się posługiwano nie mają odbicia w rzeczywistości. Mówiąc kolokwialnie – zostały one wyssane z palca i są zbieżne z argumentacją propagowaną przez tutejszych leśników.

            Czy, jak pisał Izydor Gulgowski, gospodarz kaszubski przyjdzie po czasie do przekonania, że „wydał złoto, a odebrał papier”? A może w porę zreflektuje się jakie realne korzyści może odnieść z faktu utworzenia Kaszubskiego Parku Narodowego…

Marcin Stanisław Wilga – Borsuk

[1] Bez stalowych obręczy na kołach
[2] Oryginalna pisownia sprzed II wojny światowej; Gulgowski I., Kaszubi, Nakładem Księgarni Geograficznej „Orbis”, Kraków-Dębniki 1924.
Facebooktwitterpinterestmail