Wiatr, słońce, woda, którymi obdarowuje nas Natura stanowiły od zawsze niewyczerpalne źródła energii dla mieszkańców Ziemi. W miarę rozwoju sposobów gospodarowania, zapotrzebowanie na energię rosło. Energia bywała często niebezpieczna dla człowieka, ale bez niej ludzkość nie mogłaby żyć. Wraz z postępem cywilizacji wykorzystywano ją w coraz bardziej złożony sposób.
Energię wiatru np. wykorzystywano w dawnych czasach do napędzania pomp wodnych przy odwadnianiu pól, poruszania kamieni młyńskich przy mieleniu zbóż, poruszania pił przy cięciu drewna w tartakach. W XVIII wieku Holandia posiadała ok. 20 tys. wiatraków, a ich obrazki, drukowane w formach artystycznych na malowidłach, makatach, lub jako emblematy na odzieży zostały utrwalone jako symbol tego kraju.
Trudno odszukać w historii początki zainteresowania ludzi wykorzystaniem siły wiatru – Wa’a Pe’a Kuakahi – to hawajskie canoo sprzed wieków / fot. hanacoast.com
Wynalezienie maszyny parowej i wytwarzania energii elektrycznej wyparło z codziennego życia ten prosty sposób pozyskiwania energii. Rewolucja przemysłowa zapoczątkowana w Anglii w XVIII w., zwana także przewrotem technicznym, otworzyła przed Anglią, Europą i całym światem nowy etap w dziejach ludzkości. Dynamiczny rozwój gospodarki łączył się z wypowiedzeniem walki przyrodzie. Na skutek postępu technicznego, preferowano przemysł wydobywczy i korzystanie z kopalnych nośników energii.
Eksperymenty z wiatrem – statek E-ship wybudowany w 2006 roku, jako napęd używa „żagiel” w postaci wirującego walca zwanego rotorem Flettnera i wykorzystujący w XXI wieku efekt Magnusa odkryty w 1852 roku. / fot. wikimedia.pl
Dziś, kiedy zaczynamy dostrzegać, że ropa i węgiel mogą ulec wyczerpaniu, energia z tych źródeł staje się trudniej dostępna, a udział takiego gospodarowania w zanieczyszczaniu środowiska zaczyna być coraz bardziej dolegliwy – powrócono do myślenia o energii słońca, wiatru i wody….
Wiatr i jego „porywająca” siła bywa dla nas inspiracją od najmłodszych lat – „Czarny żaglowiec”, akwarela + technika mieszana / rys. Natasza Rozwadowska, 14 lat.
Porzucony wiatr powrócił do łask. W Europie znów zauważono, że zarówno w górach, jak i na wybrzeżach mórz wiatr wieje z ogromną siłą. Zauważono, że można wykorzystać jego łatwo dostępną energię na szeroką skalę. Przy tym jest to energia czysta, nie wymagającą żadnego paliwa, nie emitującą spalin.
Middelgrunden – elektrownia wiatrowa na morzu, w cieśninie Sund, 3,5 km od Kopenhagi / fot. wikimedia.pl
Tak więc już w latach 90tych XX w. zaczęły w Europie (w Niemczech, Francji, Danii, Holandii) powstawać „parki wiatrowe”. W 2013 roku elektrownie wiatrowe dostarczyły ludzkości 628 TWh, czyli 2,7% światowego zapotrzebowania na energię elektryczną.
W Polsce jednak, gdzie królował węgiel, sumaryczna moc elektrowni wiatrowych w 2015 roku wynosiła tylko 5 GW i niestety, po krótkim okresie prosperity, kiedy inwestorzy krajowi i zagraniczni zainwestowali w OZE, kierunki rozwoju energetyki odwróciły się. Sytuacja energetyki odnawialnej, a szczególnie wiatrowej stała się wręcz katastrofalna. Spowodowała to niezrozumiała polityka energetyczna kraju:
- nastąpił drastyczny spadek cen zielonych certyfikatów,
- państwo nałożyło dodatkowy podatek „odległościowy” w ramach paradoksalnej tzw. ustawy antywiatrakowej (czerwiec 2016),
- ustawa stanowiła tamę dla stawiania nowych wiatraków i podatek dla już postawionych. Sytuacja tych, którzy zainwestowali w OZE stała się nie do pozazdroszczenia: z początkiem stycznia 2018 roku doszło do pierwszego od lat bankructwa farmy wiatrowej w Polsce, a obecnie 70 proc. instalacji wiatrowych wykazuje straty.
Jednocześnie nadal jesteśmy zobligowani do inwestowania w rozwój OZE, bo zgodnie z międzynarodową koniunkturą klimatyczną dążymy do osiągnięcia uzgodnionego z Komisją Europejską 20-procentowego udziału OZE w polskim miksie energetycznym do 2020 roku.
Polski wynalazek – pierwsza w Polsce eksperymentalna pionowa elektrownia wiatrowa w Kodniu, niedaleko Włodawy, na Lubelszczyźnie. Atutem tych elektrowni jest to, że w przeciwieństwie do wiatraków budowanych tradycyjnym sposobem praktycznie nie wywierają one żadnego wpływu na środowisko życia ludzi i zwierząt. / fot. polskiprzemysl.pl
Turbiny o pionowej osi obrotu są bardzo wszechstronne. Można jest stosować zarówno w otwartym terenie oraz na terenie zurbanizowanym. Często umieszcza się je na dachach budynków. / fot. odnawialne-firmy.pl
Wiceprezes Polskiej Izby Gospodarczej Energii Odnawialnej i Rozproszonej ocenia, że obecna sytuacja w sektorze OZE, to bardzo zły sygnał i przestroga na przyszłość dla prywatnych inwestorów, którzy inwestowali i budowali w Polsce energetykę wiatrową od podstaw, a przez ostatnie lata borykali się z niestabilnością polskiego prawa.
Świat inwestuje w farmy morskie. W ubiegłym roku europejski sektor morskiej energetyki wiatrowej pobił kolejny rekord pod względem zrealizowanego potencjału farm wiatrowych. Łączny potencjał offshore na naszym kontynencie wzrósł o 25 proc. do 15,8 GW. Składa się na to ponad 4 tys. zainstalowanych turbin na wodach należących do 11 krajów, jednak za 98 proc. odpowiada tylko pięć – Wielka Brytania, Dania, Niemcy, Holandia i Belgia.
Bałtyk jest wymarzonym miejscem do budowy farm wiatrakowych. To najsłodsze (zasolenie tylko 2–20‰) i najpłytsze morze na ziemi (średnia głębokość wynosi zaledwie 52m., a największa głębia 459m).
Farma wiatrowa w Szwecji w Lillgrund / fot. sustainable-seas.blogspot.com
Taka inwestycja mogłaby odmienić oblicze naszej energetyki. Elektrownie wiatrowe na morzu są czyste, dużo bezpieczniejsze od elektrowni atomowych i węglowych, zaś energia pochodząca z morskich farm wiatrowych byłaby tańsza o koszty wydobycia, transportu surowców energetycznych, zapobiegania emisjom. Jeśli Polska zaczęłaby inwestować w OZE, to pojawiłoby się wiele nowych miejsc pracy. W przeciągu kilku lat nasz kraj mógłby stać się potentatem w produkcji energii pochodzącej z morskich farm wiatrowych. Ale żeby się tak stało trzeba:
- zrezygnować z dotowania nieopłacalnej i brudnej energetyki węglowej,
- zrezygnować z obcych nam i niebezpiecznych planów budowy elektrowni jądrowych,
- usunąć absurdalne utrudnienia prawne, zwane polityką antywiatrakową,
- stworzyć system zachęt dla inwestorów wzorem innych państw europejskich,
- stworzyć jasne i przyjazne inwestorom założenia rozwoju polskiej energetyki,
- odnowić i rozbudować stare i od dawna nieremontowane sieci przesyłowe,
- zabezpieczyć możliwości magazynowania mocy poza szczytem.
Jeśli tak się nie stanie – nie będzie możliwe wywiązanie się ze zobowiązań europejskich; osiągnięcia 20-proc. poziomu OZE w naszym miksie energetycznym do 2020 roku. Za niespełnienie zobowiązań, które są jednocześnie działaniem na rzecz ochrony powietrza przed zanieczyszczeniami, grożą wysokie kary.
Wiatraki w gminie Darłowo / fot. M.W.
Ponadto, jak prognozuje wiceprezes PIGEOiR:
Mamy do czynienia z próbą ręcznego ratowania czegoś, co jest nie do uratowania, czyli węgla. Ta próba skończy się katastrofą. Z punktu widzenia polskiej gospodarki również będziemy mieć sytuację katastrofalną. Za moment będziemy mieć najdroższą energię w regionie, a to znaczy, że konkurencyjność polskich przedsiębiorstw spadnie dramatycznie. Nie mamy już taniej siły roboczej, a do tego dojdzie jeszcze droga energia
opracowała: Maria Weber
Dane źródłowe:
portal „Gram w zielone”
http://gramwzielone.pl/energia-wiatrowa/29992/kryzys-w-polskich-wiatrakach-trwa-70-proc-notuje-straty
„Książka o energii” Christine Wolfrum, Hans otto Wiebus
Czy ktoś w tym kraju bierze na poważnie zobowiązania europejskie? Liczy się tylko to, jak pozostać u władzy.