Pojawienie się inwazyjnych gatunków powoduje najczęściej zakłócenia równowagi biologicznej i trudne do usunięcia zmiany w środowisku. Niestety najczęściej dzieje się to na skutek ingerencji człowieka.
Typowe przykłady takich zawirowań w ekosystemach naszej rodzimej flory i fauny:
- Barszcz sosnowskiego – w ubiegłym stuleciu przeniesiono do nas z Kaukazu bujnie rosnącej rośliny z rodziny selerowatych. Introdukcja miała na celu rozpowszechnienia surowca na kiszonki pastewne. Kiszonki z tej rośliny nie zrobiły kariery. Pozostał barszcz, roślina inwazyjna, trudna do wytępienia, gatunek intensywnie, systemowo zwalczany. Intruz wypierający rodzime gatunki, a przy tym niebezpieczny dla ludzi z powodu wydzielania olejków powodujących poparzenia i poważne schorzenia, na które nie jesteśmy odporni.
- Babka bycza – ryba przywleczona w wodach balastowych statków prawdopodobnie z morza Czarnego, Azowskiego lub Kaspijskiego. Żywi się bezkręgowymi organizmami dennymi, narybkiem lokalnych gatunków oraz mniejszymi rybami strefy przydennej. Drapieżna, niebezpieczna dla rodzimej fauny Morza Bałtyckiego. To podobno smaczna ryba, spożywana niegdyś w postaci konserw importowanych od wschodniego sąsiada. Tzw. „skumbrie w tomacie” upamiętnione nawet w wierszu Gałczyńskiego. W naszych ekosystemach bałtyckich ryba ta nie ma wrogów, którzy chcieliby ją pożreć. Babką mogą się zainteresować jedynie rybacy zasilający rodzimy przemysł przetwórczy…
- Trzy gatunki ssaków z introdukcji: jenot z Azji, norka amerykańska, a ostatnio szop pracz z Ameryki Północnej. Przyczyną pojawienia się tych zwierząt u nas była moda na futra. Zaczął robić karierę krwawy biznesu – hodowla zwierząt futerkowych. Umęczone zwierzęta, do dziś wymykają się z hodowli, trafiają na przyjazne dla siebie środowisko i mnożą się szybko. Rywalizują o żywność z rodzimymi drapieżnikami – lisami, borsukami i reintrodukowanymi wilkami. Takie hodowle budzą coraz większy sprzeciw organizacji ochrony zwierząt. Futra też nie cieszą się już takim powodzeniem. Ale przywleczone gatunki starają się zadomowić z sukcesem w nowym środowisku, powodując zachwianie równowagi w ekosystemach przyrodniczych.
Przyroda rządzi się własnymi prawami. Każda ingerencja w jej funkcjonowanie zakłóca równowagę biologiczną. Dlatego zanim podejmiemy decyzję zastanówmy się czy warto działać wbrew Naturze. Najbardziej destrukcyjne działania to:
- wprowadzanie obcych gatunków,
- zaburzanie działania łańcucha pokarmowego,
- wprowadzanie do środowiska ssaków drapieżnych konkurencji dla lokalnych drapieżników,
- realne zagrożenie zdrowotne – przywleczenia nieznanych u nas bakterii i pasożytów zwierzęcych.
CZY WIEWIÓRKA POSPOLITA BĘDZIE KOLEJNĄ OFIARĄ POMYSŁÓW CZŁOWIEKA?
Rude wiewiórki występują w Polsce i w całej umiarkowanej strefie klimatycznej Europy i Azji. Te małe budzące sympatię zwierzaki mieszkają w lasach, ogrodach, parkach, sadach i innych zadrzewionych przestrzeniach. W konarach starych drzew zajmują ptasie gniazda, wyścielając je liśćmi i mchem, a na zimowe apartamenty i spiżarnie adoptują dziuple. Rozmnażają się dość szybko – 2-3 mioty rocznie. Po trwającej ok. 5-6 tygodni ciąży samica rodzi od 3 do 5 młodych. Nasze wiewiórki, zupełnie tak jak my żyją samotnie lub w parach. I tak jak my są aktywne w dzień, śpią w nocy i nie zapadają w sen zimowy. Robią też zapasy podkradając nam czasem orzechy, żeby zimą nie ginąć z głodu. Ale nie narzekamy, że jest ich za dużo.
Lubimy ich zapobiegliwość i zręczność poruszania się po drzewach. I za to, że mają rude pędzelki na uszach i puszyste, długie ogony, odgrywające ważną rolę w stabilizacji lotu w czasie skoków. Te gryzonie jedzą orzechy, nasiona, pączki, grzyby, owoce, owady, jaja ptasie i niestety… pisklęta. Ale i one mają swoich wrogów – kuny, ptaki drapieżne… Kogo tu bardziej żałować?
CZARNE WIEWIÓRKI są melatoniczną odmianą szarych. Pojawiają się i u nas, ale na razie jest ich niewiele. Spotkać je można szczególnie w górach i na Pomorzu. Niemniej jest to gatunek obcy, przywleczony z południowo-wschodniej Kanady, który mnożąc się bez kontroli może nam kiedyś narobić kłopotu. Choć dzikie, nie są tchórzliwe. A w powiecie wejherowskim spotykać czasem wiewiórkę czarną przeprowadzającą przez jezdnię sznureczek małych córeczek. Bywa, że taki spacer kończy się tragedią pod kołami samochodu….
ANGLIA – INWAZJA SZARYCH WIEWIÓREK
Wiewiórki szare stały się na Wyspach Brytyjskich problemem na skalę państwową. Niewielki kaprys ludzi wywołał wielką inwazję. Zaczęło się niewinnie – w latach 1876-1889 r. w hrabstwie Bedfordshire, wypuszczono na wolność 350 szarych wiewiórek przywiezionych z Ameryki Północnej. Rozmnożyły się. Obecnie w Anglii jest ich kilka milionów. I pomyśleć, że kiedyś, jakieś nieprzewidywalne decyzje spowodowały ten dzisiejszy, wiewiórczy potop.
Wiewiórki szare są większe i silniejsze niż rodzime. Wybrały sobie do zamieszkania bogatsze w żywność angielskie lasy liściaste. Rude zostały zepchnięte do uboższych iglastych lasów, a ich populacja zaczęła maleć. Rozzuchwalone szare intruzy zaczęły pokazywać się w Szkocji, Irlandii potem nawet we Włoszech.
Tajemnica powodzenia tej inwazji polegała na zmodyfikowanej strategii żerowania. W okresie, gdy nadchodził głód, który przetrzebiał szeregi rudych wiewiórek, szare znalazły sposób na przeżycie. Narażając się leśnikom nadgryzały korę drzew i spod spodu wyjadały miękki soczysty miąższ, niszcząc drzewa, lecz ratując swoją populację. Jakby to było mało, okazało się, że szare gryzonie są nosicielami chorób – groźnego wirusa squirrelpox i drugiego adenowirus, który atakuje układ pokarmowy rudych wiewiórek.
Anglia wypowiedziała szarym wiewiórkom wojnę. Zdecydowano się na radykalne akcje tępienia gatunku; odstrzały, pułapki i masowe niszczenie gniazd, niestety pomimo protestów obrońców zwierząt. A liczba angielskich, rudych wiewiórek w ciągu 140 lat spadła i tak z 3,5 mln do 120 tys. Włosi zastosowali łagodniejszy środek – odławianie żywych szarych osobników i usypianie.
Ale i ten fakt nie kończy opowieści o złej, wiewiórce i walczącym z nią Europejczyku…
Ciąg dalszy historii: obecnie można kupić szarą wiewiórkę jako domowe zwierzątko, również w Polsce.
– „Monitorujemy sytuację i zgłaszamy na bieżąco każdy odkryty przypadek” – mówi dr Wojciech Solarz z Zakładu Ochrony Ekosystemów Instytutu Ochrony Przyrody PAN.
Niestety, monitorowanie to jedyne możliwe działanie człowieka. Zła wiadomość jest taka, że naruszenie równowagi w przyrodzie jest trudniejsze do naprawienia, niż by się wydawało. Prawdopodobnie wiewiórki szare będą nadal rozprzestrzeniały się na naszym kontynencie, niszcząc rodzimą populację delikatniejszych i mniej zaradnych wiewiórek rudych, bo jak dotąd nie znaleziono na to rozwiązania. Na tym można zakończyć opowieść o wymieraniu rodzimych gatunków i mnożeniu się obcych …
I o żenującej roli człowieka, który ciągle myśli, że czyni sobie ziemię poddaną poprzez nieodpowiedzialne manipulowanie gatunkami zwierząt i roślin.
Opracowała Ewa Podlesińska
Materiały:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wiewiórka_pospolita
https://commons.wikimedia.org/w/index.php?title=User:Mareckr&action=edit&redlink=1
https://commons.wikimedia.org/w/index.php?title=User:Mareckr&action=edit&redlink=1
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wiewiórka_szara, CC BY-SA 3.0 Wikimedia Commons
PTOP “Salamandra”
Miesięcznik “Pomerania” nr 2 (395), luty 2007r.
Ocean Instruments Sp. z o.o. Jarosław Samsel samselj@rafy.pl
Obce w naszym morzu Krzysztof E.Skóra
Tak kończy się polityka ekomultikulti.
Prawdziwe, ale brutalne, przetrwają najmocniejsi
Bardzo ładnie napisany artykuł, rzetelnie, i wyczerpująco.👍🏻
Mieszkam w Londynie i pozytywnie zaskoczyło mnie, że ktoś z polski, tak rzetelnie opisał realia angielskie.
Pozdrowienia z Londynu dla autorki!
Z takiej rodaczki jestem dumna😉